Until Dawn – gdy Hollywood spotyka interaktywny horror

16 lipca 2025
Brak komentarzy
3 minuty

Artykuł sponsorowany

Jeszcze kilka lat temu obecność gwiazd kina w grach wideo kojarzyła się głównie z reklamą w introsach lub krótkim cameo. Until Dawn (PS4, 2015) od studia Supermassive Games udowodniło jednak, że aktorzy z pierwszej ligi mogą nadać interaktywnej opowieści filmową jakość – zarówno pod względem gry aktorskiej, jak i emocji towarzyszących graczowi przez całą historię.

Filmowe korzenie górskiej makabry

Fabuła przypomina klasyczny slasher: grupa przyjaciół wraca do górskiego domku rok po tragicznym wypadku, by zmierzyć się z traumą… i czymś jeszcze straszniejszym. Kluczowe jest tu jednak tzw. butterfly effect: każda decyzja gracza – od słów wypowiedzianych w dialogu po sprawność w quick-time events – może całkowicie odmienić losy bohaterów.

Aby ta koncepcja zadziałała, postacie musiały brzmieć i wyglądać wiarygodnie niezależnie od wybranego wątku. Twórcy postawili więc na technikę motion capture i zatrudnili aktorów, którzy nie bali się spędzić dziesiątek godzin w kombinezonach z markerami, odgrywając nawet najbardziej skrajne emocje.

Rami Malek i reszta ekipy

Do obsady zaproszono Hayden Panettiere (Heroes), Petera Stormare’a (Fargo), Brett Dalton („Agentów T.A.R.C.Z.Y.”) czy Nichole Bloom (Superstore). Szczególne wrażenie zrobiła jednak rola Josha Washingtona, w którego wcielił się Rami Malek. Zanim zdobył Oscara za „Bohemian Rhapsody”, aktor nagrał setki kwestii i ruchów mimicznych, by oddać całą złożoność psychologiczną Josha – postaci będącej emocjonalnym „zawiasem” całej intrygi.

Dzięki pełnemu zaangażowaniu Maleka, Josh wypada autentycznie zarówno jako żartobliwy gospodarz imprezy, jak i jeden z najbardziej niepokojących bohaterów gry, gdy fabuła przybiera mroczniejszy obrót. To właśnie obecność aktora tej klasy sprawia, że każda gałąź historii nabiera filmowej głębi.

Hollywoodzka jakość udźwiękowienia

Dźwięk w Until Dawn to coś więcej niż podkład muzyczny. Każdy szept w zasypanym śniegiem korytarzu i każde skrzypnięcie podłogi buduje napięcie rodem z dobrego thrillera. Gdy bohaterowie – a raczej gracz – podejmują decyzję o ucieczce lub konfrontacji, liczy się wiarygodność krzyku czy drżenia głosu. Tutaj nagrania aktorów, w tym Maleka, odgrywają rolę równorzędną z kamerą i montażem w filmie.

Czy to jeszcze gra, czy już film?

Sukces Until Dawn pokazał, że interaktywny horror może dostarczyć wrażeń porównywalnych z dobrą produkcją kinową, a nawet je spotęgować dzięki wpływowi gracza na przebieg wydarzeń. Hollywoodzkie nazwiska przyciągają uwagę, lecz dopiero połączenie ich talentu z mechaniką efektu motyla sprawia, że kolejne przejścia gry są jak seanse alternatywnych wersji tego samego filmu.

Dziedzictwo

Po latach tytuł nadal uchodzi za wzór narracyjnego horroru, a Supermassive Games kontynuuje formułę w serii „Dark Pictures Anthology”. Co istotne, angaż gwiazd stał się dziś niemal standardem w produkcjach AAA – od Keanu Reevesa w Cyberpunk 2077 po Normana Reedusa w Death Stranding. Until Dawn utorowało drogę, udowadniając, że aktorzy mogą nie tylko „użyczyć twarzy”, ale i uczynić rozgrywkę naprawdę filmową.

Ocena:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *